Wstecz

Informacje, przedruki prasowe



Gazeta Wyborcza z dnia 1.12.2007 r.

Autor: Adam Wajrak

Polska gąsiorkiem stoi

Szczygieł to jeden z gatunków ptaków pospolitych, których szybko w Polsce ubywa. Równie kiepsko ma się, często mylony z wróblem, mazurek.
Jaskółka dymówka trzyma się mocno, a oknówce się pogorszyło. Dramatycznie spada liczba bocianów. Nasz kraj stał się za to ostoją gąsiorków. Uczeni nie do końca wiedzą, skąd się biorą te zmiany

Wczoraj w Warszawie ornitolodzy przedstawili "Monitoring pospolitych ptaków lęgowych za lata 2005 - 2006". Raport został przygotowany przez Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków we współpracy z Muzeum i Instytutem Zoologii PAN w Warszawie, a sfinansowany przez brytyjskie Królewskie Towarzystwo Ochrony Ptaków, Unię Europejską oraz ONZ.

- Ptaki są świetnym wskaźnikiem tego, jak rozwój gospodarki, np. rolnictwa, wpływa na przyrodę, a przez to na jakość naszego życia - wyjaśnia dr Przemysław Chylarecki z Muzeum i Instytutu Zoologii PAN.
W raporcie naukowcy analizują dane dotyczące pospolitych ptaków, które od siedmiu lat co roku są zbierane w losowo wybranych blisko 400 miejscach. Każde z nich zajmuje obszar kilometra kwadratowego.
Ornitolodzy odnotowali w sumie 180 gatunków ptaków. W jednym miejscu znaleźli średnio 34-35 gatunków. Najmniej - 7, najwięcej - 71. Naszym najpospolitszym ptakiem okazuje się zięba, której obecność stwierdzono w 91 proc. badanych miejsc. Za nią plasuje się szpak i trznadel (87 proc.), skowronek (86 proc.) oraz sikorka bogatka (85 proc.). W ponad połowie miejsc zauważono jaskółkę dymówkę, cierniówkę, pliszkę żółtą, gąsiorka, pokląskwę, wilgę i kukułkę. Oznacza to, że Polska wciąż wyróżnia się na tle innych krajów Unii Europejskiej. Pospolity wciąż u nas gąsiorek wymarł już w Wielkiej Brytanii, a w Holandii gnieździ się zaledwie kilkanaście par.

Kolejną dobrą wiadomością jest to, że został zatrzymany spadek liczebności ptaków obserwowany w latach 2003-04. W niektórych miejscach nawet ich przybyło. Więcej jest np. niektórych ptaków krajobrazu rolniczego - a istniały obawy, że zaszkodzi im intensyfikacja rolnictwa zasilanego unijnymi dopłatami. Tymczasem skowronek, potrzeszcz, szpak oraz bażant mają się lepiej niż kiedyś. Skowronkowi i potrzeszczowi pomaga wycinanie polnych drzew - przypuszczają naukowcy. Te ptaki lubią bowiem otwarte przestrzenie. - Niestety, intensyfikacja rolnictwa w końcu zaszkodzi także im - uważa dr Chylarecki.
Co ciekawe, lepiej wiedzie się też gatunkom związanym z lasami, np. lerce, paszkotowi, sójce, pleszce, zniczkowi. Więcej jest także ptaków, które lubią tereny zadrzewione - kapturków i piecuszek.
Wśród stu najpospolitszych gatunków polskich ptaków przeważają te, których liczebność wzrastała o jeden procent rocznie. Poprawiło się dudkowi, który odrobił straty z roku 2004 i dwa lata później był tak samo liczny jak na początku wieku. Populacja białorzytki, która spada w całej Europie, u nas wydaje się stabilna. Wzrost pleszki w tempie prawie 10 proc. rocznie jest czymś, co nas wyróżnia. W innych krajach Unii ma się ona kiepsko.
Czy to wszystko oznacza, że ptakom jest u nas dobrze? Niestety, nie.

Bocian znikający

Populacja najbardziej polskiego z polskich ptaków, czyli bociana, w latach 2004-06 zmniejszyła się o jedną piątą. W ciągu ledwie dwóch lat z Polski zniknęło 10 tys. bocianich par. To prawdziwy kataklizm.
Od 2000 r. blisko o połowę zmalały populacje kulczyków, mazurków i dzierlatek. 18 gatunków ptaków, głównie związanych z krajobrazem rolniczym, można uznać za zagrożone. Np. szczygła, którego ubywa w tempie około 10 proc. rocznie. Albo przepiórkę, którą badacze znaleźli tylko w 14 proc. kontrolowanych miejsc.
Źle się dzieje także wśród ptaków "nierolniczych". Zaskakuje sytuacja czapli siwej. Jej populacja kurczy się o ponad jedną dziesiątą rocznie. Pospolitą w miastach wronę siwą na wsi można uznać za gatunek zagrożony.
Kiepsko mają się także niektóre gatunki leśne. Sikory ubogie zamieszkujące lasy liściaste, głównie wierzbowe nadrzeczne, i sikory czarnogłowe, które żyją w lasach iglastych, zmniejszają swoją liczebność w całej Europie i Polska nie jest tu wyjątkiem.
- Nie ma jednego wzorca wyjaśniającego spadek liczebności ptaków. Choć tym leśnym generalnie nie dzieje się krzywda, to np. cienko przędą dwa gatunki sikory. Choć gatunki rolnicze mają gorzej, to rośnie populacja skowronka - mówi dr Chylarecki. Dlaczego np. sytuacja takiej jaskółki dymówki jest stabilna, podczas gdy oknówka ma się nieco gorzej?
Można powiedzieć, że trochę lepiej mają się ptaki, które nie opuszczają nas na zimę lub wędrują niedaleko i zimują gdzieś w Europie. Korzystają na ocieplaniu się klimatu, bo mogą zimować coraz bliżej lęgowisk albo w ogóle ich nie opuszczać. Tak jest na przykład z pokrzewką czarnołbistą, która bardzo zmieniła swe obyczaje i stała się ptakiem bardziej osiadłym. Ale skoro tak jest, to dlaczego gorzej się wiedzie trznadlowi, który nigdzie daleko nie lata?

Kot, drapieżnik powszechny

Uczeni liczyli nie tylko ptaki, ale również ssaki. Najczęściej występującym okazała się sarna, którą spotykano w prawie połowie monitorowanych miejsc. Całkiem nieźle ma się zając odnotowany w ponad jednej trzeciej miejsc.
Najciekawiej wygląda sytuacja... kota domowego. Tego drapieżnika widywano w 22 proc. miejsc, i to dość często z dala od zabudowań. Czy kot stał się najpospolitszym polskim drapieżnikiem i zdetronizował lisa notowanego o połowę rzadziej? Trudno powiedzieć, bo lis to zwierzę głównie polujące nocą, a badania wykonywano w ciągu dnia. Faktem jest, że kot już w tej chwili jest częściej widywany niż ptasie drapieżniki, takie jak: błotniaki, jastrzębie czy pustułki. I choć tam, gdzie występują koty, jest mniej skowronka i potrzeszcza, to jednak naukowcy uważają, że na razie jest trudno ocenić wpływ tych drapieżników na populacje naszych ptaków.

Wstecz